Bieg na 94. urodziny Gdyni

16 lutego zorganizowany został bieg urodzinowy z cyklu gdyńskiego Grand Prix – corocznej serii 4 biegów ulicznych na 10 km.

Organizacja

W tym roku cały cykl rozegra się po raz pierwszy w nowej formule, ze zmianą m.in. cennika, organizatora, trasy, dodatkowym krótszym dystansem, programem lojalnościowym, itd. Od momentu ogłoszenia nowinek i gruntownej reorganizacji spotykały się one z dużą krytyką – w końcu gdyńskie biegi miały swój klimat i sprawdzone rozwiązania, a wzrost cen pakietów o 66% niekoniecznie musi iść ze wzrostem jakości samej organizacji.

Na pewno dla niektórych skrócenie czasu na odbiór pakietów z dwóch dni do jednego, poprzedzającego bieg, jest już sporym problemem, ale na szczęście organizacyjnie sam proces nie ucierpiał zbytnio na zmianach. Wykorzystanie kodu QR zamiast drukowanych wcześniej kart startowych skomplikowało odbieranie pakietów tylko w nieznacznym stopniu (dodatkowe okazanie dowodu). Sam pakiet zawierał już niestety jedynie wodę i ulotki.

Zastrzeżenia budzi także organizacja miasteczka biegowego – namiot depozytowy nie będący w stanie pomieścić zawodników czekających na swoje rzeczy (lub za mało wolontariuszy przy obsłudze depozytów), mało toalet, słabo oznakowane strefy startowe, a na mecie brak folii termoizolacyjnych, ciepłej herbaty lub zupy. Mogło być zdecydowanie lepiej, oby poprawiło się to w kolejnych edycjach.

Nowinkę wprowadzoną w tym roku stanowią biegi na 5 km, co powinno ucieszyć osoby, które jeszcze nie są gotowe przebiec całej dychy. Inna sprawa, że starty na 5 i 10 km przesunięte zostały względem siebie o godzinę, przez co organizacja całej imprezy przedłuża się, a w przypadku par czy grup znajomych startujących na różne dystanse, generuje dodatkowy kłopot.

Nowa trasa okazała się wymagająca – start i meta na Skwerze Kościuszki, klasyczny już rozciągnięty podbieg aleją Zwycięstwa, Władysława IV i fragmentem Świętojańskiej, do tego długotrwała ekspozycja na wiatr, który dał się wszystkim we znaki. Musieli go odczuć również kibice – niestety w tym roku na trasie biegu było ich zdecydowanie mniej niż zwykle podczas gdyńskich biegów. Zabrakło również punktu z wodą w połowie trasy, co było sporym zaskoczeniem na minus… ale nie jedynym.

Największy fakap stanowi mimo wszystko sytuacja, kiedy na mecie zabraknie medali. Nie inaczej było dzisiaj w Gdynii, wiele osób wróciło do domu z niczym, medale mają zostać do nich wysłane pocztą. Ja miałem szczęście jeszcze się załapać.

Przebieg biegu

Ze startem w Gdyni nie wiązałem żadnych nadziei na dobry rezultat, jako że doskwiera mi kontuzja biodra, przez którą musiałem na kilka tygodni przerwać treningi, a dzisiejszy start stawiałem pod znakiem zapytania. Ostatecznie tydzień temu okazało się, że nie ma tragedii, chociaż o szybkim bieganiu mogę póki co zapomnieć. Lekarz póki co dał mi zielone światło na niezbyt intensywne biegi.

Wystartowałem w swojej zadeklarowanej strefie licząc na spokoje utrzymanie się z tyłu stawki. Po całkiem szybkim początku ustabilizowałem tempo na poziomie 4:30-4:40, które na tamten moment wydawało się być nadal dość komfortowe. Znośnym okazał się nawet silny wiatr w twarz, który po wybiegnięciu z centrum towarzyszył nam aż do nawrotu przy Stryjskiej, po prawie czterokilometrowym podbiegu, od samego startu.

Problemy pojawiły się dopiero na 7. kilometrze, kiedy biodro zaczęło mi coraz bardziej doskwierać, a każdy wykonany krok pogarszał sprawę. Znacznie zwolniłem i fragmentami nawet przemaszerowałem, zgarniając po drodze kilka słów motywacji od innych zawodników. Ostatecznie pociągnąłem jeszcze końcówkę powolnym truchtem docierając na metę z czasem 0:50:35.

Podczas odbierania medalu i pakietu regeneracyjnego, mijali mnie panowie ratownicy zwożąc z trasy jednego z uczestników, który musiał zasłabnąć. Widzieliśmy potem tego pana w namiocie służby medycznych, wydawał się dochodzić do siebie. Niestety mniej szczęścia miał inny uczestnik biegu, który w tym samym czasie dobiegł na metę, gdzie stracił przytomność i był reanimowany – niestety bezskutecznie. Dlatego dbajmy o swoje zdrowie i nie lekceważmy regularnych badań – nigdy nie wiadomo, kiedy zwiększony wysiłek może doprowadzić do tragedii.

4 komentarze do wpisu “Bieg na 94. urodziny Gdyni

  1. Brałam udział w Biegu Urodzinowym na 5km i w stu procentach zgadzam się z opisem wydarzenia.
    Do zarzutów dodam jeszcze zamkniętą szatnię damską, trzeba było przebierać się we wspólnym namiocie.
    Oby organizatorzy wyciągnęli odpowiednie wnioski,bo przed nimi bardzo ważny sprawdzian- Mistrzostwa Świata w Półmaratonie.

    1. Bardzo przydatne informacje dla osoby która w takich biegach nie brała udziału zbyt często i nie wie czego może się spodziewać. Dziwne jest tak wiele niedociągnięć biorąc pod uwagę że nie jest to zapewne pierwszy zorganizowany tego rodzaju bieg. Pozdrawiam i życzę sukcesów!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *