Półmaraton Gdańsk po raz 5.

Data: 02.10.2022
Miejsce: Gdańsk
Dystans: półmaraton

Na początku października, niemalże już tradycyjnie, wziąłem udział w gdańskim półmaratonie. To moje piąte podejście do tej imprezy, która ma za sobą już dziewięć edycji. Dotąd wielokrotnie poprawiałem w niej swój rekord osobisty na 21,0975 km i po cichu ostrzyłem sobie zęby na jeszcze lepszy czas. Na poprawę ubiegłorocznego rezultatu 1:22:23 nie miałem póki co okazji, jako że to mój pierwszy półmaraton od września 2021.

Tegoroczny bieg poprowadzono ponownie starą i sprawdzoną trasą, przy której można zwiedzić spory kawałek miasta. Nowinkę stanowiły start i meta zlokalizowane na stadionie Lechii Gdańsk, jednak jest to zmiana na plus. Wyciągnięto także wnioski z ubiegłorocznej edycji i poza wcześniejszą trasą przywrócono także wpisowe do poziomu, który nie odstaje od pozostałych biegów, co przełożyło się na lepszą frekwencję.

Organizacja

Przy tegorocznej edycji biuro zawodów zorganizowano na stadionie Lechii Gdańsk w jednej z sal konferencyjnych. Poza odbiorem pakietów znalazły się tutaj stoiska sponsorów i sprzedawców oraz przestrzeń, gdzie biegacze po zmaganiach mogli skorzystać z masażu. Depozyty i przebieralnie zlokalizowano w namiotach na placu przed stadionem.

Skromny pakiet startowy odebrałem dzień wcześniej, akurat w trakcie rozgrywania biegów dziecięcych. Najmłodsi mieli okazję spróbować swoich sił w biegach na krótkich dystansach i finiszować na mecie zlokalizowanej przy murawie, podobnie jak nazajutrz ich rodzice i opiekunowie.

Ogólnie przygotowanie wyglądało całkiem nieźle. Jednak pewną rysą na wizerunku organizatorów stał się bieg na 5 km, który miał towarzyszyć zmaganiom półmaratończyków. Sporym rozczarowaniem dla biegaczy była zmiana trasy i utrata atestu PZLA na kilka dni przed startem z powodu robót drogowych.

Przed biegiem

W dniu biegu rozpocząłem rozgrzewkę od lekkiego truchtu już od stacji SKM. Pogoda zapowiadała się bardzo dobrze, a przeszkadzać mógł jedynie lekki wiatr, który momentami przybierał na sile. Niemal 3000 zawodników zapisało się na bieg, a podczas rozgrzewki oraz w strefach startowych dostrzegłem sporo znajomych twarzy. Przez to też zagadałem się trochę tuż przed pozostawieniem plecaka w depozycie i musiałem biegiem zasuwać do swojej strefy.

Czułem się tego dnia nieźle przygotowany i poprawa rekordu osobistego to był w zasadzie plan minimum. Postanowiłem nieco zaryzykować i spróbować pobiec z grupką łamiącą 1:20:00, a później się zobaczy. Jeśli nie wytrzymam tempa, to przynajmniej będę wiedział ile mi jeszcze brakuje do złamania tej bariery 😉

Chwilę przed godziną 10:00 biegacze ustawili się wokół stadionu w wyznaczonych strefach, by zaraz przebiec przez tunel prowadzący na murawę i bramę startową znajdującą się tuż przy niej. Przez zawirowania z depozytem dość późno dotarłem do swojej strefy, ruszałem dopiero w towarzystwie pacemakerów lecących na złamanie 1:30:00. Wciągnąłem żel energetyczny, drugi zachowałem na później i czekałem na końcowe odliczanie.

Na start

Po sygnale ruszyliśmy przebiegając przez bramę i dalej wybiegając tunelem ze stadionu. Na szczęście już kilkaset metrów dalej dogoniłem grupkę kilkunastu biegaczy, którzy zebrali się wokół Tomka – najszybszego pacemakera prowadzącego samotnie na złamanie 1:20:00.

Przydrożna flaga wyznaczająca pierwszy kilometr znajdowała się gdzieś w okolicy wyjazdu ze stadionu w ulicę Marynarki Polskiej. Z powodu początkowego nadrabiania zegarek pokazał mi przy niej zawrotny czas 3:16 – o wiele za szybko. Plus był jednak taki, że dawało mi to jakieś 30 sekund przewagi do ostatecznego wyniku.

Dalej trasa wiodła w stronę Węzła Kliniczna, a ja trzymałem się swojej grupki. Odszukałem w niej kolegę z pracy, Sławka, który tego dnia również łamał 1:20:00. Zamieniliśmy może ze 2 słowa i skupiliśmy się na czekającym nas wyzwaniu, z którym raźniej będzie walczyć mając obok kogoś znajomego. Tymczasem minęliśmy estakadę i dotarliśmy do ul. Jana z Kolna, gdzie czekało nas przeskakiwanie kałuż i dziur w nawierzchni 😉

Póki co biegło mi się komfortowo, po niedawnych startach na 5 i 10 km nawet tempo ~3:45 wydawało się spokojne. Minęliśmy w międzyczasie Plac Solidarności docierając do łagodnego nawrotu trasy, która dalej prowadziła wiaduktem na Aleję Zwycięstwa. Na piątym kilometrze zameldowałem się z czasem ~18:30, co oznaczało, że wszystko idzie zgodnie z planem.

Walka z wiatrem

Na wysokości Bramy Wyżynnej zlokalizowano pierwszy punkt odżywczy. Łyknąłem na nim tylko wody mając nadal w zanadrzu żel, który planowałem wciągnąć na półmetku trasy. Odtąd wiatr dawał się już bardziej odczuwalnie we znaki, a średnie tempo nieznacznie spadło. Pojawił się za to dużo bardziej intensywny doping kibiców rozstawionych wzdłuż trasy.

Kolejne kilometry to głównie walka z wiatrem, który co jakiś czas cichł na chwilę, by za moment uderzyć ze zdwojoną siłą. Z tego powodu kolejne kilometry wyglądały bardzo różnie i strata rosła zauważalnie. Raz biegliśmy zgodnie z planem, w innym momencie międzyczasy z kolejnych kilometrów spadały nawet do 3:54. Przy takich warunkach na całej długości Grunwaldzkiej trudno byłoby zachować siły na końcówkę, dlatego postanowiłem nie forsować tempa.

10 km przekroczyłem z czasem ok. 37:45, a na półmetku biegu według oficjalnego pomiaru zameldowałem się w 39:55 – czas na styk 😉 W międzyczasie wciągnąłem żel i na kolejnym punkcie złapałem znowu łyka wody lub izotonika. Krajobraz wokół nie zmieniał się jakoś bardzo, poza okazjonalnymi robotami drogowymi i większymi skrzyżowaniami pilnowanymi przez policję był to dość monotonny fragment biegu.

Moja grupka natomiast zaczęła nieco rzednąć, część biegaczy już dawno odpadła. Inni, w tym Sławek, od połowy dystansu postanowili pobiec przodem, by uwinąć się w zakładanym czasie. W mocno okrojonym składzie ok. 5-6 osób pod “wodzą” Tomka kontynuowaliśmy zmagania przez kilka kilometrów targani wiatrem. W końcu dotarliśmy do 14. kilometra i skrzyżowania z ulicą Pomorską, gdzie i ja odłączyłem się od grupki i pobiegłem nieco szybszym tempem.

Fot. AK-ska Photo

Mocna końcówka

Do tego momentu zachowałem dość sił, by powalczyć o naprawdę niezły czas. Bieg przez dobrze znaną okolicę, gdzie przemieszkałem ostatnie kilka lat, był zdecydowanie najszybszym fragmentem półmaratonu. Międzyczasy z kolejnych pięciu kilometrów zamykały się między 3:33, a 3:42. Czułem jeszcze sporo sił, a przecież z podobnym tempem “dopiero co” ścigałem się podczas Biegu Westerplatte 😉

Boczny wiatr nadal momentami przeszkadzał, jednak nie tak jak wcześniej. Utrzymywałem dość stabilne tempo doganiając jeszcze jednego czy dwóch biegaczy, w międzyczasie trasa skręcała w ul. Obrońców Wybrzeża, gdzie czekał ostatni punkt odżywczy. Złapałem tam łyka wody i zrównałem się z jednym z rywali.

Utrzymywaliśmy zbliżone do siebie tempo w granicach ~3:40, którego nie forsowałem póki co. Nieco łatwiej się też biegło wspólnie, poza tym do złamania 1:20:00 miałem nadal niewielki zapas. Przebiegliśmy Czarnym Dworem w kierunku stadionu, tuż przed którym czekał jeszcze ostatni podbieg, tym razem Aleją Płażyńskiego pod wiadukt nad torami.

Na szczycie wiaduktu ustawiona została flaga oznaczająca 20. kilometr. Zegarek wskazywał mi jeszcze kilka sekund zapasu, ale pokusiłem się o nieco mocniejszą końcówkę, dopóki starczyło sił. Na zbiegu z wiaduktu wyprzedziłem towarzysza i pognałem w kierunku bramy stadionowego parkingu. Jeszcze tylko niewielki slalom z nieprzyjemnym nawrotem na deptaku tuż przed metą, aż w końcu wbiegłem do tunelu prowadzącego na murawę.

Fot. Dominik Paszliński
Bieg ukończyłem z czasem 1:19:23 zajmując 13. miejsce open i 4. w kategorii M30

Po biegu odebrałem medal, rozgrzałem się zupą serwowaną na mecie i skorzystałem z usług masażystów wewnątrz stadionu. Do kolejnego startu został tylko tydzień, lepiej zawczasu zadbać o dobrą regenerację.

Z uzyskanego wyniku jestem bardzo zadowolony, sam jestem zaskoczony poprawą rekordu osobistego o równe 3 minuty. A jednak mimo to, mimo trudów biegu i mocniejszej końcówki nie czułem się całkiem wyczerpany. Jest zatem przestrzeń na dalszą poprawę w kolejnym sezonie 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *