Data: 12.03.2023
Miejsce: Poznań
Dystans: 10 km
Zawsze powiedzą ci prawdę: małe dzieci, legginsy i czas z biegu na dziesięć kilometrów. Ten ostatni stanowi również dobre narzędzie do kontroli własnej formy oraz kryterium porównawcze stanu wytrenowania między wszystkimi biegaczami długodystansowymi. Na starcie dychy spotykają się bowiem zarówno amatorzy dopiero rozwijający sportowe skrzydła, jak i nałogowi biegacze, dla których dystans ten nie jest żadnym wyzwaniem.
Na ten rok planuję m.in. poprawę swojego wyniku na 10 km. Rekordowe 36:20 ustanowiłem na Westerplatte we wrześniu 2022. Jednak czułem już wtedy, że jestem w stanie po dobrych przygotowaniach wycisnąć jeszcze więcej. Pierwsza okazja trafiła się już w marcu, do tego na wybornej, płaskiej i atestowanej trasie wokół Jeziora Maltańskiego w Poznaniu.
Organizacja
Do stolicy Wielkopolski udaliśmy się dzień przed biegiem rano. Było mnóstwo czasu, by odebrać pakiet oraz wziąć udział w zaplanowanym tego wieczoru na Malcie biegu na 5 km.
Nieopodal mety obu biegów znajdowało się biuro zawodów, a w okolicznych budynkach zorganizowano szatnię, depozyty oraz stanowisko do grawerowania medali. Biuro funkcjonowało sprawnie, a trafienie do niego nie sprawiało problemów.
Pakiety wydawano w budynku Poznańskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który zlokalizowany jest tuż przy tafli Jeziora Maltańskiego. Sam pakiet prezentował się dosyć standardowo – znalazły się w nim drobne gadżety od sponsorów i piwo 0% 😉
Po odebraniu pakietów nie było zbyt wiele czasu, ponieważ już o 18:00 mieliśmy wystartować w Nocnej Recordowej Piątce. Trasa biegu poprowadzona została deptakiem wokół jeziora, niemal pokrywając cały jego obwód. Cały dzień zapowiadała się bardzo wietrzna i nieprzyjemna pogoda na bieg, padający śnieg z deszczem długo nie odpuszczał. Na szczęście tuż przed startem wiatr prawie ucichł i pozwolił cieszyć się atmosferą zawodów bez kąsającego chłodu.
5 km na rozgrzewkę
By zachęcić uczestników do startu w obu biegach, organizator zaproponował pasujące do siebie medale z piątki oraz dziesiątki. Warto też było zająć jak najwyższe miejsce w niedzielnym starcie, ponieważ pierwsze 100 osób mogło liczyć na medal koloru złotego. Srebrny natomiast wydawany był kolejnym 400. osobom, a pozostali otrzymywali brąz.
Sobotni start na 5 km potraktowałem treningowo, bardziej jako okazję do rozruszania się po kilkugodzinnej podróży. Swobodnie dobiegłem na metę z czasem 21:44 zachowując siły na bieg czekający kolejnego dnia. Podczas imprezy sporo osób biegło w przebraniach superbohaterów, czemu sprzyjała luźna atmosfera i dodatkowa klasyfikacja osób w przebraniach.
Nazajutrz rano wybraliśmy się ponownie na Maltę, by pobić swoje wyniki podczas Recordowej Dziesiątki. Znowu sprzyjało nam szczęście – mimo padającego w nocy deszczu, pogoda ponownie poprawiła się przed samym biegiem. Pozostał tylko delikatny wiatr, ale to i tak nic w porównaniu do warunków z dnia poprzedniego.
Zostawiłem plecak i kurtkę w depozycie, a następnie potruchtałem w kierunku startu rozpoczynając spokojną rozgrzewkę. W końcu przecisnąłem się do swojej strefy i po końcowym odliczaniu, równo w południe ruszyliśmy w tłumie ok. 2600 biegaczy.
Szybki początek…
Na całym początkowym fragmencie trasy mieliśmy lekko pod wiatr, jednak udało się całkiem nieźle rozpędzić i pokonać pierwszy kilometr z tempem 3:34. Od początku w grupce, z którą biegłem, towarzyszył mi kolega z pracy, Mateusz. Obaj celowaliśmy w podobne czasy, więc mogliśmy się dodatkowo wspierać na całej trasie.
Po przebiegnięciu wzdłuż jeziora odbiliśmy w kierunku ronda Rataje. Tam trasa nawracała ulicą Jana Pawła II w kierunku Warty oraz Starego Miasta, gdzie czekał nas kolejny kilometr pod wiatr. Po pokonaniu mostu Świętego Rocha mieliśmy do przebiegnięcia niewielką pętlę, od której teoretycznie powinno być już trochę łatwiej. Jeszcze tylko delikatny podbieg pod most i ponowna przeprawa przez Wartę, za którą trafiał półmetek trasy.
Lekki wiatr nie dawał się aż tak we znaki, jednakże średnie tempo z pierwszych kilometrów zauważalnie spadało przy nawrotach trasy. Mimo to czas ok. 17:55 z pierwszych 5 km zwiastował rewelacyjny wynik końcowy, o ile udałoby się utrzymać do końca szybkie tempo. Byłem od początku dobrej myśli i wiedziałem, że przy sprzyjających warunkach jestem dobrze przygotowany na pokonanie 10 km poniżej 36 minut. Póki co biegło się bardzo przyjemnie i przy odrobinie szczęścia znalazłaby się przestrzeń na jeszcze lepszy wynik, niż zakładany 😉
Po ponownym dotarciu do ulicy Jana Pawła II trasa wiodła ponownie wzdłuż jeziora Maltańskiego, by nawrócić na rondzie Śródka. Gdy byliśmy na 6. kilometrze z naprzeciwka zaczęła docierać do nas elita, która zbliżała się już do finiszu. Mijając najszybszych zawodników można było sobie uzmysłowić jak szybki jest to bieg w porównaniu do wielu innych zawodów. Gdybym z obecnym tempem pobiegł w ostatnim Biegu Niepodległości w Gdyni lub na gdańskim Westerplatte, to skończyłbym na ~20. miejscu. Tymczasem przede mną na trasie poznańskiego biegu znajdowało się ok. 200 osób! 😱
…jeszcze szybszy koniec
Po kolejnych kilku minutach dotarliśmy do ostatniego nawrotu trasy, na którym ponownie minimalnie spadło tempo. Straty z ostatnich kilometrów nie były jednak aż tak dotkliwe, a rekord miałem na wyciągnięcie ręki. Mijając niewielki park tuż przy jeziorze odłączyłem się od Mateusza starając się nieco nadrobić na ostatnich dwóch kilometrach trasy. Chociaż teoretycznie mieliśmy delikatny wiatr w plecy, w praktyce był on nieodczuwalny i nie pomagał w walce o wynik.
Mimo to udało mi się podkręcić tempo do 3:30 wzdłuż jeziora, przy okazji wyprzedziłem jeszcze kilka osób. Na ostatnich metrach jeszcze bardziej przyspieszyłem urywając jeszcze dodatkowe sekundy i poprawiając swój wrześniowy rekord o 40 sekund.
Na metę dotarłem z czasem 35:40! 🔥🎉
Kilka sekund po mnie Mateusz również zameldował się na mecie z nową życiówką. 👏 Złapałem oddech i odebrałem srebrny puzzlowy medal. Do złotego zabrakło jednak sporo, bo ostatecznie zawody ukończyłem na szalonym 179. miejscu 😀 jednak z uzyskanego czasu jestem zadowolony. Bariera 35 minut jest jeszcze daleko, ale jestem na właściwej drodze, żeby i ją przekroczyć. Wynik z Poznania to dobra zapowiedź na kolejne starty, również na inne dystanse niż 10 km. A sezon się dopiero zaczyna 😉
Mimo kilku niedociągnięć organizatora zawody zaliczam do udanych. Warto będzie tu wrócić, może nawet już za rok, na jubileuszową 20. edycję biegu. Jeśli gdzieś miałaby zostać złamana kolejna życiówka na 10 km to Recordowa Dziesiątka nadaje się do tego wyśmienicie. 🏃🏻🔥
2 komentarze do wpisu “19. Recordowa Dziesiątka w Poznaniu”