20.Bieg Ulicą Piotrkowską

Data: 27.05.2023
Miejsce: Łódź
Dystans: 10 km

Po przebiegnięciu dyszki w Poznaniu miałem apetyt na kolejną próbę pobicia PB na 10 km. Niestety, kilka dni po starcie nabawiłem się kontuzji pleców, która wykluczyła mnie z biegania na okrągły miesiąc… W międzyczasie starałem się ratować kondycję jeżdżąc na trenażerze. Pech chciał, że i tę aktywność musiałem zawiesić, bo dodatkowo złapałem jakąś infekcję. Sprawdziło się w tym przypadku powiedzenie, że nieszczęścia chodzą parami. Dlatego finalnie mocno siadła mi forma wypracowana przez zimę.

Nie zrażając się postanowiłem jednak wycisnąć ze startu w Łodzi tyle, ile byłem w stanie. Przede mną w tym roku jeszcze kilka imprez na dystansie 10 km, a jeśli nie w jednej, to w innej będzie okazja pobiec z tempem wystarczającym do złamania 35 minut. Skoro teraz nie dane mi było doszlifować formy, to podszedłem do Biegu Ulicą Piotrkowską bez szczególnej presji na wynik. Obstawiałem, że będę w stanie zejść do 37-38 minut, a to już byłby dobry prognostyk do kolejnego startu.

Organizacja

Na bieg przybyliśmy już dzień wcześniej, by z wyprzedzeniem odebrać pakiet i wyjść jeszcze na miasto. W biurze zawodów nie spotkaliśmy zbyt wielu zawodników, odbiór pakietu przebiegł szybko i sprawnie. W samym pakiecie znalazły się m.in. koszulka, kosmetyki i prowiant – na bogato 😉

Nocleg mieliśmy dość blisko biura zawodów zlokalizowanych w Ogrodach Geyera, co mocno ułatwiało całą logistykę. Nazajutrz późnym popołudniem, w chwilę po wyjściu z wynajętego mieszkania, mogliśmy już rozpocząć rozgrzewkę w parku sąsiadującym z bramami startowymi. Pogoda przed zawodami zapowiadała się niezła, choć na pewno przyjemniej biegałoby się, gdyby było nieco chłodniej. Zapowiadało się przyjemne bieganie, a pośród tłumu ok. 4000 zawodników znalazło się kilku reprezentantów Polski, m.in. Adam Kszczot i Zbigniew Bródka.

Przebieg

Po lekkiej rozgrzewce ustawiłem się w połowie pierwszej strefy startowej, która obejmowała wszystkich zawodników z czasami poniżej 40 minut. Po końcowym odliczaniu ruszyliśmy ulicą Piotrkowską rozpoczynając od delikatnego podbiegu.

Niestety z przodu ustawiło się wiele osób biegnących dużo wolniej, przez co przebrnięcie przez start sprawiało niewielki problem. Pierwszy kilometr pokonałem z tempem 3:44 min/km, czyli odrobinę za wolno. Pocieszałem się jednak tym, że ten sam fragment trasy w przeciwnym kierunku będzie już z górki i powinienem nadrobić stratę.

Po początkowym wyprzedzaniu i walce o pozycje mogłem już w miarę komfortowo kontynuować zmagania w grupie nieco szybszych zawodników. Dotarliśmy do alei Piłsudskiego, gdzie przez chwilę biegliśmy pod wiatr, a po chwili skręciliśmy w ulicę Sienkiewicza.

Moje średnie tempo wyglądało już znacznie lepiej, obawy mógł budzić tylko wysoki puls. Nie byłem przez to do końca pewien, czy i obecne tempo nie jest dla mnie zbyt intensywne, przez co nie dotrwam z nim do końca. Póki co jednak czułem się dobrze i wyprzedziłem kilka kolejnych osób, a głośny doping na trasie zachęcał do dalszej walki o dobry czas. Trzeba było tylko uważać na nierówności w bruku, po którym poprowadzono część trasy.

Fot. biegpiotrkowska.pl

Na półmetku zameldowałem się z czasem 18:33, co dawało mi spore szanse rezultat, na jaki liczyłem. Po slalomie mniejszymi uliczkami dobiegliśmy ponownie do ulicy Piotrkowskiej, gdzie trasa nawracała. Tam też zlokalizowany został punkt odżywczy, na którym złapałem łyka wody. Jako że znajdowaliśmy się odtąd na głównej arterii turystycznej Łodzi, wokół trasy zgromadziło się znacznie więcej kibiców i postronnych obserwatorów naszych zmagań.

Po ok. 7 km trasa odbijała w prawo do lekkiego zbiegu w aleję Mickiewicza, gdzie po ok. 700 metrach nawracała. Powrót z tamtego punktu do ulicy Piotrkowskiej był jednym z trudniejszych momentów ze względu na to, że podbieg dodatkowo trafiał pod wiatr. Do tego każdy miał już swoje w nogach, a przez trudy biegu, kilku rywali zdecydowanie zaczęło opadać z sił i dało się wyprzedzić.

Mi udało się utrzymać wcześniejsze tempo i zachować resztkę siły na ostatnie 1.5 km lekkiego zbiegu do mety przy Ogrodach Geyera. W końcówce pozwoliłem sobie na podkręcenie tempa, dzięki czemu nadrobiłem wcześniejsze straty.

Na mecie zameldowałem się z czasem 0:36:53!

Ostatecznie zająłem 101. miejsce open oraz 56. lokatę w kategorii wiekowej M30. A co najważniejsze, udało się pobiec poniżej 37 minut 💪

Po biegu odebrałem medal, skorzystałem jeszcze z masażu regeneracyjnego w miasteczku zawodów oraz załapałem się na okazjonalny tort 😉

Ogólnie bieg zaliczam do udanych, organizator stanął na wysokości zadania. Co prawda osobiście nie liczyłem na żadne konkretne miejsce, ale uzyskany rezultat i tak cieszy. A co najważniejsze, forma powoli się odbudowuje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *