Data: 11.11.2024
Miejsce: Gdynia
Dystans: 10 km
Wybierając tegoroczny start z okazji Narodowego Święta Niepodległości po raz kolejny postawiłem na Gdynię. Tym razem z uwagi na nawiedzające mnie chroniczne bóle pleców i zbliżające się zawody na Długiej Górze, postanowiłem pobiec nieco lżej.
Odrobinę chłodniejsza aura towarzysząca zawodom nie przestraszyła rzeszy ponad 3200 biegaczy, którzy stawili się na starcie tego ranka. Rozgrzewkę zacząłem w ramach dobiegu do „Irokeza”, skąd mieliśmy pobiec dobrze znaną trasą ulicami Gdyni. Chwilę przed 9:00 odegrano hymn, po którym zawodnicy ustawili się w swoich strefach startowych.
Na start
Wraz z wybiciem godziny 9:00 ruszyliśmy ulicą Górskiego w stronę Łużyckiej. Najszybsi biegacze zaczęli mocnym tempem, ja starałem się zostawić innym miejsce na wyprzedzenie mnie i walkę o życiówki. Od samego początku było ciasno, wielu zawodników rywalizowało o pozycje. Pierwszy kilometr wypadał na rondzie, gdzie trasa skręcała w ulicę Stryjską. Zegarek pokazał mi tempo 3:43 min/km, zgodnie z planem.
Dalej trasa wiodła do Alei Zwycięstwa, tam czekał nas długi i łagodny zbieg. Podkręciłem na nim nieco tempo zakładając, że w drodze powrotnej trochę tu zwolnię. Biegło mi się całkiem komfortowo i plecy póki co nie dawały o sobie znać, lecz wolałem zbytnio nie kusić losu 😉
Co jakiś czas towarzyszyły nam liczne i głośno dopingujące grupki kibiców. Po kolejnych 2 km skręciliśmy w Aleję Piłsudskiego, by po mocniejszym zbiegu znaleźć się na Bulwarze Nadmorskim. Półmetek trasy wypadał przy plaży miejskiej, zameldowałem się na nim z czasem 0:18:13. Nadal biegło mi się dobrze, ale nie planowałem utrzymywać już obecnego tempa.
Druga „piątka” zaczęła się od mocnego podbiegu w kierunku Świętojańskiej. Zawodnicy zaczęli się nieco bardziej przetasowywać – jedni zwolnili, inni zaczęli przyspieszać. W centrum poza grupkami kibiców rozstawiono dodatkowo nagłośnienie, z którego odtwarzano piosenki z dwudziestolecia międzywojennego.
Ja przez jakiś czas utrzymywałem jeszcze tempo w granicach 3:50 min/km trzymając się grupki zawodników, którzy prawdopodobnie chcieli złamać 37 minut. Jednakże po około 2 kilometrach plecy zaczęły dawać o sobie znać. Lekko odpuściłem, chociaż kondycyjnie było nadal ok i miałbym nawet z czego przyspieszyć, ale postanowiłem wtedy zrealizować plan minimum.
Biegłem zatem spokojnie do końca podbiegu Aleją Zwycięstwa i zacząłem przyspieszać dopiero po powrocie w ulicę Stryjską. Ostatecznie w końcówce nieco nadrobiłem wyprzedzając przy okazji kilku zawodników, a na metę wpadłem już w zasadzie sprintem.
Bieg ukończyłem z czasem 0:37:29 zajmując 84. lokatę open i 34. w kategorii wiekowej 🏃♂️
Złapałem oddech, odebrałem medal, herbatę i niestety coraz bardziej odczuwałem problemy z plecami. Aby nie zastygnąć potruchtałem do domu i sporo czasu spędziłem na stretchingu oraz rolowaniu, co dopiero przyniosło jakąś ulgę. Na pewno dobrze mi zrobi zbliżające się roztrenowanie w grudniu, ale póki co jestem na ostatniej prostej sezonu.
Ze swojego występu na Biegu Niepodległości jestem całkiem zadowolony. Co prawda biegnąc nieco bardziej zachowawczo zrealizowałem tylko plan „minimum”, ale czasem tak bywa. Do kolejnego startu już tylko 6 dni 🔥