[#78] Gdyński Bieg Urodzinowy

Data: 11.02.2024
Miejsce: Gdynia
Dystans: 10 km

11 lutego Gdyńskie Centrum Sportu zorganizowało bieg z okazji 98. urodzin Gdyni. Imprezę wznowiono po raz pierwszy po pandemii. Relacja z ostatniej edycji jest jednocześnie pierwszą, która pojawiła się na blogu 🙃

Trasa tegorocznego startu nie jest całkiem nowa – w dużej części stanowi odwrotność tej, którą poprowadzono zmagania podczas Biegu Niepodległości. A co najważniejsze otrzymała świeży atest PZLA.

W trakcie tego startu chciałem sprawdzić nową trasę i w miarę możliwości przebiec ją w okolicach ~36 minut. Planowałem nieco lżejsze początkowe 5 km, gdzie droga wiodła lekko z górki i dało się ją pobiec nieco szybciej. Natomiast za półmetkiem biegu trzeba było bardziej popracować, a mimo to spadek tempa byłby nieunikniony. Optymistycznie zakładałem, że różnica między połowami wyniesie jakieś 30-40 sekund.

Pakiet odebrałem dzień wcześniej w trakcie roztruchtania. Wydawanie szło sprawnie, wystarczyła karta zawodnika w telefonie. Miasteczko biegowe bardzo przypominało to z innych gdyńskich imprez pod patronatem GCSu.

Pogoda od kilku dni przed startem zapowiadała się iście paskudnie. Całą sobotę lał ulewny deszcz, który powoli zmywał pozostałości śniegu z chodników. Sytuacja poprawiła się nieco dopiero w noc przed samym biegiem, a finalnie zawodników zastał rześki poranek zwiastujący warunki do biegania.

Z niewielkim wyprzedzeniem przytruchtałem z domu na linię startu. Po rozgrzewce ustawiłem się w swojej strefie oczekując na końcowe odliczanie.

Przebieg

Ruszyliśmy szybko ulicą Olimpijską i później Sportową, a przez początkowy fragment trzymałem się w grupce biegaczy ze strefy czerwonej. Gdy po kilkuset metrach zorientowałem się, że przy mnie są zawodnicy robiący dychę poniżej 35 minut, zwolniłem nieco i utrzymywałem tempo zgodnie z pierwotnym planem.

Fot. AK-ska Photo

Pierwszy kilometr wypadł na rondzie łączącym ulice Łużycką i Stryjską. Zegarek pokazał mi w tym punkcie tempo w granicach 3:25 min/km, czyli odrobinę za szybkie. To jednak na kolejnych kilometrach nieco się wyrównało.

Na trasie niewiele było wymijania, utrzymywałem większość czasu podobną pozycję biegnąc czasem w grupce, innym razem praktycznie sam przez dłuższy fragment. Ze względu na szybki początek miałem niewielki zapas czasu, który przełożył się na przyzwoity rezultat na półmetku zmagań. Bramę wyznaczającą 5 km pokonałem w 17 min 43 sek. Dotąd wszystko szło zgodnie z założeniami.

Za Bulwarem czekał nas stromy podbieg ulicą Piłsudskiego, na którym zwolniłem znacząco. Liczyłem się z tym, że tempo na chwilę siądzie, jednak najwyraźniej znacznie bardziej nadwątliłem zapas sił, niż się spodziewałem. Za mocno zwolniłem i trudno mi było wrócić do właściwego rytmu jeszcze przez dobre kilka minut.

W międzyczasie obserwowałem podobne problemy u jednej części biegaczy, inni natomiast byli lepiej przygotowani i zbudowali na tym etapie istotną przewagę nad rywalami. Mój chwilowy kryzys trwał do połowy Alei Zwycięstwa. Dopiero na ok. 2 kilometry przed końcem wróciłem na właściwe tory i wskoczyłem na tempo w granicach 3:40 min/km. Z pewnością była w tym zasługa kibiców, którzy na tym ostatnim odcinku intensywnie dopingowali zawodników.

Fot. AK-ska Photo

W końcówce była okazja jeszcze powalczyć o lepszą lokatę, jednak na ostatniej prostej nie miałem już sił na dodatkowy sprint. Utrzymanie wysokiego tempa przez ostatnie 2 kilometry było wymagające i wyczerpało mi zapas prędkości na ten dzień 🙈

Wynik 00:36:38 dał mi miejsce 39. open oraz 17. w kategorii wiekowej

Na mecie odebrałem medal, złapałem wodę, ciastko i energetyka. Porozciągałem się i powoli potruchtałem do domu okrężną drogą.

Podsumowanie

Bieg zaliczam do w miarę udanych, takie 4 z minusem w skali szkolnej. Nowa trasa co prawda do moich ulubionych nie będzie należała, ale przy lepszej dyspozycji i rozsądnym rozłożeniu sił byłbym w stanie pobiec na niej szybciej w kolejnych edycjach imprezy. Ze swojego przygotowania również jestem w miarę zadowolony. Na pewno strata na podbiegu była zbyt wielka, a tempa z 6. i 7. kilometra znacznie odbiegały od założeń, ale tak już bywa. Jest co poprawiać, a z drugiej strony mam niezły prognostyk na przyszłość do kolejnych startów 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *